8 zachowań rodziców, które przeszkadzają dzieciakom w osiągnięciu sukcesu
Każdy normalny rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, marzy o tym, by miało szczęśliwe życie i osiągało sukcesy – w dowolnie wybranej dziedzinie. Rodzice wspierają swoje latorośle, inwestują w ich rozwój i doskonalenie potencjały, kibicują im i dopingują, ale czasami, niechcący i nieświadomie, swoim zachowaniem oddalają dzieciaki od sukcesu.
Nie chodzi tutaj o zaniedbywanie, przemoc, patologiczne zachowania – niejednokrotnie wychowanie w takim środowisku nie było przeszkodą dla osiągnięcia sukcesu w późniejszym życiu, choć z pewnością zadania nie ułatwiało. Zdarza się, że rodzice pełni troski, zaangażowani, z dobrymi intencjami popełniają błędy, które utrudniają dzieciom osiągnięcie celu, stanięcie na najwyższym stopniu podium i pełne rozwinięcie skrzydeł. Któż z nas nie popełnia błędów, wszak wszyscy jesteśmy tylko ludźmi! Zawsze jednak warto zdawać sobie z nich sprawę, by wykluczyć je z naszego postępowania.
Wszczepianie strachu przed nowym
Zostaw, nie ruszaj, nie dotykaj. Nie próbuj, bo nie wiesz jak. Nie zadawaj tylu pytań, nie interesuj się. Uważaj, ostrożnie, o Boże, lepiej siedź spokojnie.
Znacie to skądś? Mam nadzieję, że nie! Często to my – dorośli wszczepiamy dzieciakom strach przed nowościami, tymi co nieznane. Robimy to z troski, bo nie chcemy by stała się im krzywda. Często jednak trudno nam uwierzyć, że nasze dziecko da sobie świetnie radę, z góry zakładamy jego porażkę i niepowodzenie, uczymy chodzenia starymi, bezpiecznymi ścieżkami zamiast eksplorowania dotąd nieznanych.
Przerodzicowanie
Przerodzicowanie to zbyt wielka opieka i chowanie dziecka pod kloszem. Jeśli biegniesz obok swojego malucha jadącego na rowerku, by w razie upadku złapać go w ostatnim momencie, to przerodzicowałeś. Gdy ścierasz nieistniejący nawet brud z jego rączek, by czasami nie „złapał” jakiejś bakterii albo wirusa, to przerodzicowałeś. Gdy wolisz, by na placu zabaw twój maluch siedział obok ciebie na ławce niż bawił się z innymi, hustał, wdrapywał i skakał, to coś jest bardzo nie w porządku.
Nieustanne chwalenie za drobnostki
O ile powiedzenie dwulatkowi, że świetnie poradził sobie z założeniem butów jest ok, o tyle w stosunku do nastolatka będzie to grubą przesadą. Paradoksalnie, nieustanne chwalenie za małe rzeczy, błahostki, wcale nie motywuje do zwiększonych wysiłków! Lepiej skupić się na rzeczywistych osiągnięciach dzieci niż wymyślać pochwały, w których dziecko wyczuje fałsz i pobłażliwe traktowanie – bo wyczuje! Poza tym ciągłe pochwały nieco onieśmielają i mogą spowodować, że w obawie przed porażką i błędem dziecko nie podejmie się trudniejszych zadań i wyzwań. Czy chwalić zatem w ogóle? Oczywiście, że tak, tyle że zamiast chwalenia lepsze będzie wyrażenie uznania i opisanie pozytywnego zachowania! Doceńmy starania, włożoną pracę, wysiłek. I bez przesady – nie każdy rysunek jest najpiękniejszy w świecie, bez etykiet – typu mądry, piękny, wspaniały, super, z dużą dozą rozsądku.
Umniejszanie znaczenia przyjaźni
Skupiamy się na ocenach, konkretnych umiejętnościach, wynikach w nauce i zupełnie nie doceniamy roli przyjaźni i umiejętności społecznych. A przecież, silna sieć kontaktów społecznych, bliskie osoby, przyjaciele to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu i coś, na czym możemy polegać w sytuacji trudnej i stresującej. Zamiast kolejnych zajęć dodatkowych lepiej postawić na wspólną zabawę z rówieśnikami i nabywanie kompetencji społecznych i komunikacyjnych!
Wyręczanie
Pokaż, jak należy coś zrobić i naucz, ale nie wyręczaj – jedyne, co wtedy kształtujesz, to wyuczona bezradność.Wiadomo, że to z troski, że chcesz jak najlepiej, że dla dobra dziecka, ale to błędne myślenie – jeśli chcesz jego dobra to pozwól mu na samodzielność.
Nadmierna surowość i dyscyplina
Granice, zasady i reguły są potrzebne, ale bez przesady! Nadmierna dyscyplina i zbyt surowe podejście prowadzi do problemów emocjonalnych i braku samokontroli u dzieci – nie umieją poruszać się w świecie bez kogoś, kto pokaże im konkretnie, co można, kto będzie trzymał nad nimi przysłowiowy bat. Lepiej dać dzieciakom nieco luzu i swobody i nauczyć je, jak mądrze z nich korzystać.
Unikanie przed poznaniem negatywnych emocji
Chęć zapewnienia dzieciakom wszystkiego, co najlepsze pozbawia ich możliwości poznania samych siebie, swoich uczuć, potrzeb i emocji, bo dorośli, w dobrej wierze i z troski, zbyt często rozwiązują za nie wszystkie napotkane problemy albo do ich zaistnienia wręcz nie dopuszczają. Rodzice gotowi są zrobić wszystko, by dziecko się nie zmęczyło, nie rozgniewało, nie smuciło i nie straciło dobrego humoru. A przecież dziecko to mały człowiek, który ma w sobie zarówno te dobre, jak i mniej przyjemne uczucia i odczucia. Nie ma nic złego w byciu smutnym, zdenerwowanym, zmartwionym, zmęczonym, a nawet głodnym!
Niezgodność przekazu z zachowaniem
Czyli sytuacja, w której mówimy jedno, a robimy coś zupełnie innego. Zwracamy uwagę na to, by dzieci były dla innych miłe, a sami obgadujemy znajomych i robimy w sklepie aferę z byle powodu. Każemy dzieciakom jeść warzywa, a sami patrzymy krzywo na marchewkę i wybieramy fast fooda. Narzekamy na lenistwo najmłodszych, a po pracy zalegamy na kanapie przed telewizorem. Możemy sobie gadać do upadłego i wygłaszać monologi nawet codziennie – dzieci i tak zrobią tak, jak my robimy, nie jak im powiemy.